Powoli włącza się sentyment, zajęcia skończyły się kilka miesięcy temu, z większością znajomych kontaktujemy się jedynie przez Internet. Ech, co jak co, ale jednak trochę kilometrów jest. Zebrało mnie na wspomnienia... Gdy jeszcze zajęcia odbywały się w budynku "C" z tą fajną studencką knajpką na strychu, początkowo nawet zainteresowani mogli kupić piwo;) Z czasem budynek zamieniał się w prywatną szkołę(liceum albo gimnazjum, zresztą to nie ważne), komputery miały już swoje lata, ale dawały jakoś radę, a może nauczyliśmy się z nimi żyć? W tym czasie cieszyłem się bardzo, że mam przynajmniej jedną osobę z bliższych mi stron, chodzi o Piotrku (Pińczów), jeśli to czytasz to pozdrawiam! Jednak profil mu nie odpowiadał i porzucił studia ledwie po paru miesiącach. W tym czasie chyba powstały wśród całego roku przyjaźnie i grupy które utrzymały się do dziś, zwykle opierały się na grupach z ćwiczeń jako że można się było lepiej poznać, ale nie zawsze. Zresztą ze studentów którzy r